Z serii "Zabawy różne":
Podchodzisz do kolegi / koleżanki, dotykasz palcem (najlepiej w miejsce zwane nieintymnym) i mówisz na głos (tak aby pół korytarza słyszało): "SSYYYYYYYFFFF!", po czym krzyżujesz palce środkowy ze wskazującym. Teraz bardzo ważny moment - osoba "zasyfiona" musi komuś rzekome zarazki "oddać". Oddanie dokonuje się poprzez dotknięcie palcem innej osoby, która (co baaardzo ważne) nie może mieć skrzyżowanych palców. Jeśli je ma, okazuje je "nosicielowi" syfa jak krzyż wampirowi, dzięki czemu jest chroniona. Cały czas trwa odliczanie... Jeśli udało Ci się znaleźć zakręconego łosia albo dyżurną klasową sierotę - dobra Twoja, nie Twój syf - nie Twój los. W innym wypadku, gdy doliczono się liczby 10 wszyscy krzyczeli do Ciebie "Skisłeeeeeeeś" i traktowanym się było jak trędowaty aż do końca dnia.
Straszne, co nie?
Któż z nas nie pamięta podstawówkowych wrzut, wyzwisk i odzywek? Pomijając oczywiście te słowa na "k" i na "ch", które zresztą towarzysza nam do dzisiaj, większość ripost i powiedzonek z perspektywy czasu dalej jest śmieszna. Jeśli uważasz się za strasznie poważną osobę - opuść ten blog, nie znajdziesz tu raczej nic dla siebie. Z drugiej strony dystans do samego siebie i luzackość na pewno są cechami pożądanymi u osoby odwiedzającej ten dziennik. Miłej lektury! :)
U mnie było bardziej hardkorowo. Nikt nie mógł uciec przez krzyżowanie palców. To była masakra... A i nie krzyczeliśmy syf, ale skażenie!
OdpowiedzUsuńno to miałeś szkołę życia przyjacielu - szczerze współczuję :P
OdpowiedzUsuń